Mistrz Polski w biegu na 10 000m

Siedem lat temu zawiesiłem kolce na kołku i skoncentrowałem na biegach ulicznych i maratonie. Musiałem podjąć taką decyzję ponieważ groziło mi zwolnienie z pracy. Mimo udanego wejścia w ulicę czułem sentyment do tartanu, w końcu ścigałem się na nim przez równo dziesięć lat! W seniorskiej karierze udało mi się zgromadzić jedynie dwa medale Mistrzostw Polski Seniorów na bieżni, brązowy na 5 000m (2006) oraz srebrny na 10 000m (2010). Brakowało mi złotego krążka i to właśnie dlatego po siedmiu latach zdecydowałem się zdjąć kolce z kołka...
Od początku kwietnia gryzłem się z myślą o występie podczas Mistrzostw Polski w biegu na 10 000m w Rybniku. Start nie do końca pasował mi w przygotowaniach do Mistrzostw Świata w maratonie. Bardzo chciałem pobiec i zdobyć złoty medal, problemem była konieczność wypuszczenia treningu na co nie chciałem sobie pozwolić. Na tydzień przed imprezą postanowiłem wystartować z pełnego treningu maratońskiego. Wiedziałem ,że nogi podczas biegu będą zmęczone ale innego wyjścia nie było. Na osiem dni przed startem wykonałem serię dziesięciu mocnych kilometrowych podbiegów, na sześć dni 30kę w tempie 3'26"/km, a na cztery dni do biegu tempo 8x2km w tempie 3'02"/km. Nie było mowy o taryfie ulgowej! W piątek wsiadłem w auto i ruszyłem do Rybnika... Dzień przed startem wykonałem rozruch 15km w tempie 3'56"/km, było nieźle! W głowie miałem tylko jeden cel...
Biegi na imprezach mistrzowskich mają własną charakterystykę a taktyka odgrywa znacznie większą rolę. Takie zawody predysponują zawodników z dobrym finiszem oraz biegaczy potrafiących kompensować dynamiczne zmiany rytmu biegu. W Rybniku stawiło się kilku takich biegaczy ,którzy przy wolnym tempie biegu mogli stanowić zagrożenie. Musiałem zgubić ich w odpowiednim momencie. Za najgroźniejszego rywala uchodził Adam Nowicki. Przez pierwsze trzy kilometry biegu tupaliśmy w miejscu ponieważ nikt nie chciał wziąć na siebie ciężaru prowadzenia. Trójkę pokonaliśmy w czasie 9'02". Tak wolne tempo powodowało ,że było ciasno. Zawodnicy z dalszych miejsc przechodzili do przodu i robił się niepotrzebny tłok. Niepotrzebne ryzyko wywrotki spowodowało ,że zdecydowałem się wyjść i zmniejszyć liczebność pierwszej grupy. Ruszenie na 2'52" załatwiło sprawę, towarzyszyło mi już tylko czterech zawodników. Utworzyliśmy ,,pociąg". Zacząłem współpracować z Adamem Nowickim ,z którym zmienialiśmy się co okrążenie. Kolejne kilometry pokonaliśmy odpowiednio w 2'56" i 2'54". Biegliśmy nadal w piątkę, miałem jednak wrażenie ,że kwestią czasu jest kiedy zostanę sam na sam z Adamem. Biegło mi się swobodnie, czułem że okrążenia Adama są jakby wolniejsze od tych prowadzonych przeze mnie. Zawodnicy za nami tracili do nas dystans gdy prowadziłem i starali się kleić gdy zmieniał mnie Adam. To była dla mnie bardzo ważna wskazówka. Siódmy kilometr pokonaliśmy ponownie w 2'54". Wiedziałem ,że zawodnicy za nami mieli spore problemy aby wytrzymać dyktowane tempo biegu. My natomiast zaczęliśmy się już skupiać na pojedynku o tytuł Mistrza Polski. Nakręcaliśmy się coraz bardziej a razem z nami tempo biegu. Kolejny kilometr pokonany w 2'52" pozwolił nam na zbudowanie solidnej przewagi nad resztą stawki. W walce o tytuł pozostaliśmy we dwoje. W tym momencie miałem mocne poczucie kontroli, czułem się dobrze. Dystans się kurczył a Adam biegł razem ze mną, musiałem zaatakować i zgubić rywala. Zaatakowałem zdecydowanie na trzy koła do końca, zyskałem małą przewagę. Czułem ,że Adam jeszcze mocno walczy aby zniwelować różnicę. Nie miałem jednak zamiaru zwalniać. Stopniowo powiększałem przewagę. Ostatnie dwa kilometry były już naprawdę szybkie. Finałowy kilometr przebiegłem w 2'45". Linię mety przekroczyłem z wynikiem 29'09" z bezpieczną przewagą. Zdobyłem swój szósty tytuł oraz upragnione złoto z bieżni. Co ciekawe jest to już trzeci tytuł wywalczony przeze mnie w podwójnej roli zarówno zawodnika jak i swojego trenera!
Mistrzostwa Polski w Rybniku przypominały bieg z narastającą prędkością. Cieszę się ,że zdecydowałem się założyć ponownie kolce po tylu latach. Poza tym Rybnik pokazał ,że można dobrze zorganizować taką imprezę jak Mistrzostwa Polski w biegu na 10 000m. Na trybunach było sporo kibiców ,którzy dopingowali nas gorąco zamiast biernie oglądać. Poza tym pojawiły się nagrody pieniężne. Może były skromne ale należy pamiętać ,że wcześniej ich nie było w ogóle. Start w Rybniku pokazał mi ,że w dalszym ciągu pozostaję w wysokiej formie. Mam nadzieję, że podczas startu docelowego w Ottawie w dalszym ciągu będę miał taką swobodę biegania i będę mógł cieszyć się z dobrego wyniku.